sobota, 5 marca 2011

nie ma co czekać cudów

wreszcie nauczyłam się poniekąd obsługiwać bloggera i jestem z siebie niezmiernie dumna. ostatnio byłam z kaśką w kawiarni i patrząc na rozchichotane gimnazjalistki, które właściwie nie wiem z jakiego powodu się tam mogły znaleźć, zauważyłam że nie jesteśmy już takie same jak rok temu. mamy poważniejsze głosy i oczy. przez co śmiech też już nie jest ten sam. pomyślałam sobie że niedługo zamiast kupować sobie lody zimną w jej pełnej krasie zamówimy kawę, opowiemy jak w pracy i uciekniemy w siebie.












bluzka-cropp
kamizelka-diy,przywieziona ze Szwecji
spódniczka-vintage

niedziela, 20 lutego 2011


rufikson czyli sposób na pozbycie się czasu. czyjego czasu? mojego. waszego. zapomnienie o czasowości świata może być ucieczką w dobrzym tego słowa znaczeniu. co będzie na blogu nie wie nikt, ja nie wiem w takim samym stopniu co Ty. mam nadzieję, że coś bez definicji, wzoru i formatu który można wpiąć w ramki. piszę bez ładu i składu. kocham pisanie.

załóżmy że zaczynam od szafiarstwa. nie trudno się domyśleć, że zdjęcia są stare. ta pogoda. może niedługo trochę śniegu też się uda sfotografować.