sobota, 5 marca 2011

nie ma co czekać cudów

wreszcie nauczyłam się poniekąd obsługiwać bloggera i jestem z siebie niezmiernie dumna. ostatnio byłam z kaśką w kawiarni i patrząc na rozchichotane gimnazjalistki, które właściwie nie wiem z jakiego powodu się tam mogły znaleźć, zauważyłam że nie jesteśmy już takie same jak rok temu. mamy poważniejsze głosy i oczy. przez co śmiech też już nie jest ten sam. pomyślałam sobie że niedługo zamiast kupować sobie lody zimną w jej pełnej krasie zamówimy kawę, opowiemy jak w pracy i uciekniemy w siebie.












bluzka-cropp
kamizelka-diy,przywieziona ze Szwecji
spódniczka-vintage

1 komentarz: